Witajcie po raz piąty w świecie myszy Matyldy!
Myśleliście może, że biblioteczna mysz po spenetrowaniu domu i podwórza spoczęła na laurach? Spodziewaliście się, że wiedzie spokojne życie między norką a kuchnią? Nic podobnego! Nasza bohaterka jest ciekawa świata. Szuka nowej wiedzy, wszystko chce przeżyć i każdego poznać. Czy kogoś Wam przypomina? Oczywiście, że Was, moi drodzy. Może dlatego tak chętnie słuchacie opowieści o jej przygodach.
Tym razem nasza chrobotka zajrzy w oczy tulipana, które… wcale nie są oczami. Odkryje tajemnicę siedmiu kropek biedronki. Spotka motyla bez skrzydeł. Dzięki wytrwałemu kopaczowi dostąpi wielkiego zaszczytu. Pozna kopciuszki, które wcale się nie wybierają na bal do księcia. Udzieli także gościny dawnemu wrogowi.
Czy wiecie, jak się nazywał pierwszy człowiek na Księżycu? Tak, był to Polak, pan Twardowski. Ale co jego historia robi w zbiorze mysich opowieści? Tego dowiecie się, kiedy wysłuchacie książki pod tytułem
Księżniczka Matylda
Matylda i mieszkanka jabłka
Jak każdej nocy mysz Matylda wybrała się na spacer po kuchni. Coś tam wyszukała, coś tam sobie skubnęła i najedzona wdrapała się na stół.
– No i wpadłam jak śliwka w kompot!- usłyszała. Gderliwy głos dobiegał od strony talerza z owocami. Chrobotka nikogo tam jednak nie zauważyła.
– Hej, jest tu kto?- spytała szeptem, żeby nie obudzić kota.- Cóż… pewnie się przesłyszałam.
Nagle z wnętrza najpiękniejszego jabłka wysunęła się… głowa.
– O, robaczek!- zdziwiła się Matylda.
– Wypraszam sobie!- oburzył się nieznajomy.- Nie jestem żadnym robaczkiem tylko motylem.
– Wolne żarty!- roześmiała się myszka.- Motyle latają i są śliczne. A ty nie masz skrzydeł i, wybacz proszę, nie prezentujesz się pięknie.
– Mieszkając w jabłku, nikomu się nie prezentuję- robaczek wcale nie wyglądał na obrażonego.- Jestem gąsienicą. A konkretnie owocówką jabłkóweczką. Niedługo przeobrażę się w motyla.
– Powiedziałaś, że wpadłaś „jak śliwka w kompot”- przypomniała Matylda.
– No tak, ale z własnej winy. Zachciało mi się zamieszkać w najdorodniejszym jabłku. A przecież mogłam się domyślić, że po ten owoc człowiek sięgnie w pierwszej kolejności.
– Ludzie uważają, że jabłka to ich własność- zauważyła myszka.- Czasami zachowują się, jakby należał do nich cały świat. Musisz uciekać!
– Chciałabym, ale nie potrafię żyć poza jabłkiem.
– To co zrobisz?
– Będę czujna. Kiedy człowiek sięgnie po mój owoc, wychylę się z niego i powiem: „A kuku!” A wtedy on odkroi część, w której mieszkam – i wyrzuci. Będę miała szansę przeżycia.
– A jeśli cię nie zauważy?
– To mnie zje razem z jabłkiem. Nie będzie to miłe dla niego, a dla mnie tym bardziej. Chciałabym dożyć przeobrażenia w motyla i złożyć jajeczka…
– Ludzie są bardzo stanowczy- zauważyła chrobotka.- Szczególnie kiedy na ich teren wkroczy ktoś, kogo nie lubią. Pamiętam, jak tę kuchnię opanowały karaluchy. Gospodarz spryskał wszystkie kąty jakimś świństwem i musiały uciekać. Nie żebym ich bardzo żałowała, ale wyglądały żałośnie.
– Sady też czymś pryskają- zapewniła myszkę gąsienica.- A potem narzekają, że jabłka im nie smakują. Mają do wyboru dwie odmiany owoców- niesmaczne pryskane albo smaczne z gąsienicami. I nie mogą się zdecydować, co jest dla nich lepsze.
– Widzę, że jabłonka jest dla ciebie niebezpiecznym miejscem. Nie myślałaś o zamieszkaniu gdzie indziej?
-Nigdy! – twardo oświadczyła owocówka.- Jabłko to moje mieszkanie z kuchnią. Dokąd miałabym pójść?
***
O świcie obudził Matyldę gniewny głos:
– Te robaki zaatakowały całe drzewo. Wgryzły się w najpiękniejsze jabłka!
– Oho, tata Helenki odkrył owocówkę- mruknęła myszka.
Kiedy ludzie wyszli do pracy i szkoły, a kot na podwórze, Matylda pomknęła do kuchni.
– Owocówko, owocówko, żyjesz?
– Tutaj- cichy głos gąsienicy dobiegał od strony kubełka z napisem „Odpadki organiczne”.
– Ocalałaś!- ucieszyła się myszka.
– Kiedy tylko człowiek mnie zobaczył, wyrzucił moje jabłko- wyjaśniła gąsienica.- Gdy kubełek się wypełni, wyniosą mnie do ogrodu na kompostownik, który stoi pod jabłonką. Będę ocalona!
Matylda wróciła do norki i zadumała się:
„Dlaczego owocówka nie zostawi jabłka, które w każdej chwili może zostać zjedzone? Trudno ją zrozumieć, chociaż… Norka jest moim mieszkaniem jak dla niej jabłonka. Podobnie jak ona mogę zostać pożarta przez kocura, ale też się nie wyprowadzam.”
Il. pngegg.com
Lalki zostały wykonane w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowała je instruktorka Milena Stankiewicz.