Chrząszcze

(Szczebrzeszyn)

Założyłem staw w ogrodzie

I na brzegu siadam co dzień.

Wokół spokój, cisza głucha…

Chętnie czegoś bym posłuchał.

Wyruszyłem w leśne gąszcze,

By nad staw zaprosić chrząszcze.

Może zabrzmią w mojej trzcinie

Jak ich kuzyn w Szczebrzeszynie?

Chrząszcz, pan żuk, miał plany żucze:

– Ja się do występu uczę:

Toczę kulę po polanie

I co wieczór tańczę na niej.

Chrząszcz jelonek uniósł różki:

– Poproś ważki albo muszki.

Ja pod drzewem gram jelenia.

Dziś mam próbę. Do widzenia!

Zbył mnie kornik, chrząszcz spod kory:

– Wokal to wysiłek spory,

A ja śpiewam nie najgłośniej.

Wolę sobie rzeźbić w sośnie.

Nagle… Co ja widzę-słyszę.

Ktoś nad stawem przerwał ciszę!

I dał koncert w mojej trzcinie

Jak w przesławnym Szczebrzeszynie.

– Witam, cieszę się ogromnie,

Że pan dzisiaj zajrzał do mnie

I tak pięknie zabrzmiał w gąszczu.

Wielkie dzięki, panie chrząszczu!

Odrzekł:- Bardzo mi przyjemnie

Ale pan żartuje ze mnie.

Przecież widać jak na dłoni,

Że ja jestem… pasikonik.

Każdy z chrząszczy jest artystą,

Więc gdy ktoś wam zagra czysto,

Wszyscy mówią, że to chrząszcz,

A mnie się pomija wciąż!

Fot i il 1-7: pixabay.com

Fot. 8 Lysy, CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, Wikimedia Commons

© Copyright Władysław Wróblewski. Treści objęte prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by Content Management System. Created by: Pantkowski Design.