Matylda i powietrzna akrobatka
Okruszki pod stołem były naprawdę pyszne. Szczególnie drobiny słodkiej bułki. I jeszcze kawałek szynki, którą Helenka specjalnie upuściła pod stół. Nagle… Matylda poczuła na sobie cień czegoś naprawdę dużego… Człowiek? Kiedy podniosła łepek, przewierciła ją para przenikliwych, zielonych oczu. I już wiedziała, że stało się najgorsze. Kot Kacper! Ze strachu nie mogła wykrztusić słowa ani ruszyć łapkami. I tylko w głowie słowa biegły jedno za drugim.
„Jak mogłam tak dać się podejść!- pomyślała.- Dlaczego nie słuchałam przestróg mamy i taty? Dlaczego nie uważałam na kocura? Jestem za młoda, żeby skończyć życie w paszczy mordercy!!!”
Zamknęła oczy, czekając na nieuchronne i… nic. Powoli otworzyła lewe, a potem prawe oko… Zobaczyła, jak kocur śmiesznie podskakuje w górę, a potem kręci się w kółko. Dopiero po chwili dostrzegła, że jego pysk podąża za małym, czarnym punkcikiem. I ten punkcik ma skrzydła! To mucha!
Matylda pomknęła w stronę regału, pod którym mieściło się wejście do mysiej norki. Kiedy już była na miejscu, wychyliła główkę, aby na spokojnie obejrzeć tę niezwykłą scenę. Kot uganiał się za czarną akrobatką. Biegał, skakał, kłapał pyskiem, a ona wyczyniała w powietrzu niesamowite esy-floresy. Wreszcie zniechęcony drapieżnik powłócząc łapami, ruszył w stronę legowiska. Wtedy prześladowczyni podleciała do myszki i usiadła na półce książkami.
– Mam na imię Matylda- przedstawiła się chrobotka.- Dziękuję za odwrócenie uwagi Kacpra i uratowanie mojego młodego życia.
– Jestem Bzyczka – do usług- odpowiedziała mucha.- Zawsze z przyjemnością zaszkodzę futrzakowi. Mam z nim swoje porachunki. Czy wiedziałaś, że ten potwór zjadł moją przyjaciółkę Lotkę? Była taka młoda i utalentowana. Najlepsza powietrzna akrobatka w tym domu, a może nawet na ulicy. Tyle mogła osiągnąć! Chwila nieuwagi i…
– Bardzo mi przykro- powiedziała myszka.
– Jest gorszy od pająka!- krzyknęła lotniczka.- Bo pająk, wiadomo, łapie muchy, żeby przeżyć. A kocur dostaje pod pysk pełną miskę i poluje dla zabawy. Co innego pies Reks. Zawsze kłapie przede mną tym swoim wielkim pyskiem, ale tak, żeby mi nie zrobić krzywdy. On udaje, że chce mnie zjeść, a ja, że się go śmiertelnie boję. To dopiero zabawa!
– Skoro uratowałaś mi życie, to chociaż częściowo ci się zrewanżuję- obiecała Matylda.- Wyobraź sobie, że w kącie za biurkiem Helenki jest…
– Sieć pająka?- zgadła Bzyczka.
– Właśnie.
– A to cwaniak! Od tygodnia się zastanawiam, gdzie zastawił kolejną pułapkę. Dziękuję za ostrzeżenie.
– Bardzo proszę- grzecznie powiedziała chrobotka.
– Jeszcze dzisiaj go podrażnię. Będę udawać, że lecę prosto w pajęczynę, a w ostatniej chwili poderwę się w górę. I tak jeszcze ze trzy razy.
– Widzę, że lubisz drażnić sąsiadów- stwierdziła myszka.
– Mam swoje powody. Czy wiesz, że ludzie chcą mnie zabić specjalną bronią? Nazywa się to „packa na muchy”. Siedzę sobie grzecznie na lodówce, a tu nagle „prask!”.
Matylda aż się wzdrygnęła, bo wyobraziła sobie Bzyczkę rozgniecioną przez mordercze narzędzie.
– Ale zawsze jestem o mgnienie oka szybsza- uspokoiła ją lotniczka.- Zanim człowiek zrobi „prask!’- ja robię „fru!” – i już mnie nie ma. Czasami specjalnie siadam nie na meblu, ale na białej ścianie. Siadam i czekam: uderzy czy nie uderzy? Oczywiście, że nie! Bo wybrudziłby ścianę. Malowanego muru mu szkoda, a muchy wcale. To ja na złość siadam mu na nosie albo kąpię się w jego zupie. Ale to chyba niewielka zemsta za wielokrotne próby zabójstwa?
– Trudno się z tobą nie zgodzić- powiedziała chrobotka… sama do siebie. Bo mucha już była w drodze do pajęczej sieci za biurkiem.
Po powrocie do nory Matylda opowiedziała o wszystkim mamie.
– Ach, kochanie, tyle razy cię prosiłam, żebyś uważała na kota!- zawołała pani mysz.- Tak niewiele brakowało, a byśmy cię stracili!
– Uratowała mnie nowa przyjaciółka- oświadczyła córka.- Wiesz, mamo, zawsze myślałam, że muchy to złośliwe owady. A okazuje się, że Bzyczka to sympatyczna, wartościowa osoba. Tylko nie każdy potrafi ją zrozumieć i docenić.
– Ludzie powiadają, że aby kogoś poznać, trzeba z nim zjeść beczkę soli- westchnęła mama.- W przypadku myszy byłaby to chyba beczułka okruszków. Obiecaj mi, kochanie, że w przyszłości będziesz uważać na kota. Nie zawsze spadnie ci z nieba muszka-wybawicielka.
Il. pngegg
Lalki zostały wykonana w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowała je wolontariuszka Zuzanna Cichosz.