Historia mistrza Twardowskiego
i jego asystenta
opowieść myszy Matyldy z cytatem Adama Mickiewicza
Działo się to dawno, dawno temu. W karczmie „Pod tłustą gąską” żył sobie mysi chłopiec. Rodzina nazywała go Wścibikiem, bo wszędzie wścibiał swój pyszczek. Całymi dniami penetrował spiżarnię albo polował na okruszki pod stołami.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/Bez_tytulu-removebg-preview1.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg554-1024x769.png)
Największym jego marzeniem było… latanie. Próbował się tego nauczyć od „latającej myszy”, czyli nietoperza. Niestety, okazało się, że nie można mysich łapek przemienić w skrzydła. Przykleił sobie do ramion pióra, które kury zgubiły na podwórzu. Ale one też nie uniosły go w powietrze.
Lepiej mu szło zdobywanie jedzenia. Był tak pewny siebie, że w biały dzień przemykał między ławami w poszukiwaniu smakołyków!
Wścibik rusza w świat
Pewnego dnia mysi chłopiec znalazł pod stołem prawdziwy rarytas – plasterek kiełbasy, który upuścił nieuważny gość. Chwycił go w pyszczek i… uniósł się w powietrze. Nie, nie spowodowała tego zaczarowana kiełbasa, która po zjedzeniu dodawała skrzydeł. To kot chwycił gryzonia w pysk i porwał w górę.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg555.png)
– Puszczaj, puść, mnie morderco!- Wścibik piszczał i wyrywał się, ale szczęki drapieżnika były silniejsze. Już miał się poddać, już żegnał się z życiem, gdy…
– Hej, futrzaku!- usłyszał nad sobą.- Nie wstyd ci napadać na biedną myszkę, kiedy w sieni masz pełną miskę jedzenia?!
Wścibik ujrzał nad sobą… twarz wąsatego szlachcica. U boku miał szablę, a na głowie czapkę z czaplim piórem.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg546.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg557.png)
Zaskoczony kot wypuścił ofiarę z pyska, a mężczyzna wyciągnął zza pasa magiczną różdżkę. Skierował ją w stronę kota, wyszeptał zaklęcie i w jednej chwili zamienił mruczka w… koguta.
– Teraz przekonasz się, co to znaczy być traktowanym jak obiad- powiedział szlachcic.- Wolisz wylądować w rosole, czy zostać pieczenią?
Przemieniony kot zamiauczał, a właściwie miał zamiauczeć, bo z ptasiego gardła wydobyło się chrapliwe „kukuryku!”. Przestraszony… wskoczył na parapet i czmychnął przez uchylone okno.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg549.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/Obraz4-—-kopia.png)
– Szlachetny panie!- powiedział gryzoń, kiedy otrząsnął się ze zdumienia.- Mam na imię Wścibik i dziękuję ci za uratowanie mojego mysiego życia. W dowód wdzięczności ślubuję ci wierność i służbę do końca swoich dni.
– Przyjmuję twoją przysięgę- uśmiechnął się szlachcic.- Chociaż nie wiem, jak mógłbym wykorzystać te szczere chęci. Ale pozwolisz, że najpierw skończę tę pieczeń z gąski. Nigdzie nie przyrządzają jej tak smakowicie, jak w tej karczmie. Poczęstujesz się? Oczywiście, że tak. Zatem kiedy dokończymy obiad, wskakuj do sakwy. Zostaniesz moim asystentem.
Wybawcą mysiego chłopca okazał się mistrz Twardowski, znakomity czarodziej i uczony. Znany był z tego, że wędrował po całej Polsce. A gdzie się zjawił, z dobrego serca leczył ludzi, wspierał biedaków i godził spory.
Wścibik na służbie
Odtąd jego wiernym towarzyszem wędrówek był Wścibik. Kiedy przybywali do jakiegoś miasta, mysi chłopiec ruszał na zwiady. Rozmawiał z miejscowymi myszami. A jak wiadomo, gryzonie wszędzie się wcisną, wszystkich znają i wszystko o nich wiedzą. A kiedy zwiadowca zebrał potrzebne informacje, przekazywał je czarodziejowi.
– Ten Twardowski to jest prawdziwy jasnowidz!- dziwili się potem ludzie.- Od razu rozpoznaje, kto jest w potrzebie, a kto udaje biedaka. Wie, kto lubi zgodę, a kto jest kłótnikiem.
Jak się domyślacie, była w tym wielka zasługa małej myszki. Niestety, nawet mistrzowi Twardowskiemu nie udało się spełnić marzenia swojego asystenta i przemienić go w latające zwierzę.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg224-639x1024.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg223-652x1024.png)
Diabelski cyrograf
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg529-1024x1024.png)
Pewnego razu pan Twardowski z szarym towarzyszem zajechali do karczmy „Pod tłustą gąską”, w której się poznali. Czarodzieja skusiła pyszna pieczeń z tytułowego ptaka. Wścibik chciał odwiedzić rodzinę.
Ledwo Twardowski zasiadł za stołem, pojawił się karczmarz. Jego twarz wydała się szlachcicowi dziwnie znajoma.
– Nie poznajesz mnie, panie Twardowski?- zapytał ze złośliwym uśmieszkiem i zdjął z głowy czapkę. Z czarnej skołtunionej czupryny wystawały… diabelskie rogi.
– Aaa. Witam pana Mefistofelesa- mruknął czarodziej, który wcale nie był zachwycony niespodzianką.- Czymże mogę służyć wysłannikowi piekła?
– Duszą, drogi panie, własną duszą.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg221-768x1024.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg558-1-765x1024.png)
Czart miał rację. Pan Twardowski marzył o zdobyciu wiedzy, jakiej w najlepszych szkołach nie przekazywano. Pragnął także posiąść wielkie magiczne moce. Diabły dowiedziały się o jego pragnieniach i ich wysłannik złożył mistrzowi ofertę. Szlachcic podpisał z czartem piekielną umowę, czyli cyrograf. Piekło obdarzyło go czarodziejskimimocami. W zamian mag miał oddać diabłom swoją duszę.
– Liczyliśmy, że będziesz rzucać uroki- powiedział w karczmie Mefistofeles.- Byliśmy pewni, że wywołasz na ziemi głód i wojny. A co widzimy? Waszmość chorych leczysz, biedaków groszem wspierasz, a spory gasisz. Prawdziwy anioł z piekielnymi mocami!
– Jakże mi przykro, że zawiodłem twego pana Belzebuba- powiedział czarodziej z udawaną powagą.
– Wcale ci nie przykro!- warknął diabeł.- Pamiętaj, że podpisałeś cyrograf – umowę, że w zamian za diabelskie zdolności oddasz nam swoją duszę.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg219-869x1024.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg560.png)
– Oczywiście, dałem szlacheckie słowo i obietnicy dotrzymam- zapewnił go Twardowski.- Ale chyba mam się oddać w wasze ręce, kiedy będę w Rzymie. Piękne miasto, wiele zabytków… Pewnie się tam kiedyś wybiorę, a wtedy…
Diabeł pochylił się nad szlachcicem i wysyczał gniewnie:
Ta karczma Rzym się nazywa…
Kładę areszt na Waszeci!
– Niedawno kupiłem ten lokal i zmieniłem jego nazwę – bies wskazał na tablicę, która wisiała nad szynkiem. Na desce widniał czarny napis „Rzym”.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg220.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg563.png)
– Wiedziałem, że prędzej czy później zawitasz do tej karczmy na ulubioną pieczeń z gęsi- triumfował diabeł.- No i zawitałeś, i wpadłeś w moje ręce.
„Zachciało mi się przysmaków- pomyślał Twardowski.- Przez swoje obżarstwo na wieki wyląduję w kotle ze smołą. Ale spróbuję zagrać na zwłokę.”
– A co dokładnie jest w tym cyrografie napisane o duszy i Rzymie?- spytał szlachcic.- Trochę już czasu minęło i nie wszystko dobrze pamiętam…
– Spodziewałem się, że będziesz się Waćpan próbował wykpić- oświadczył rogaty karczmarz- i jestem na to przygotowany. Już pokazuję cyrograf na byczej skórze, podpisany przez ciebie imieniem i nazwiskiem. Oto on!
Wysłannik piekła sięgnął po swoją czarną aktówkę. Zagłębił w niej rękę…
– Do czarta!- zaklął i wsadził do środka całą rogatą głowę…
– Zapomniałem! Poczekaj Waćpan chwilę, skoczę do piekła i przyniosę…
– Nie ma pośpiechu- zapewnił diabła Twardowski.- Ja w tym czasie dokończę tę pyszną gęsinę.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg564.png)
Buchnęło dymem, grzmotnęło – i Mefistofeles zniknął. Wtedy do uszu czarodzieja dobiegł cichy pisk.
– Umieeeram!
Twardowski schylił się pod ławę i wyciągnął spod niej… Wścibika. Asystent nie wyglądał najlepiej. Był blady, a brzuszek miał wzdęty jak balon.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg559-1024x890.png)
– Co ci się stało, przyjacielu?
– Kiedy rozmawialiście… wślizgnąłem się do sakwy diabła- wyjęczał mysi chłopiec.- Znalazłem cyrograf… i szybko go zjadłem!
– To znaczy, że… Uratowałeś mnie!- ucieszył się szlachcic.
– Spłaciłem dług wdzięczności- jęknął Wścibik.- Ale cyrograf był zatruty i teraz umieram… A ty uciekaj, mistrzu.
– Umowa z piekłem nie była zatruta, tylko ciężkostrawna- zapewnił chorego Twardowski, kiedy go zbadał.- A ja nie zostawię cię w potrzebie, tylko wyleczę.
Wścibik w kosmosie
Następnego dnia o świcie pan Twardowski z całkiem zdrową myszą na ramieniu wyszedł przed karczmę.
– Hej, koguciku, myślałem, że dawno wylądowałeś w rosole!- krzyknął.
Jak się domyślacie, przywitał tymi słowy kota, którego kiedyś zamienił w koguta. Siedzący na płocie ptak żałośnie ni to zapiał, ni to zamiauczał. Przerażony zeskoczył na ziemię i próbował umknąć, ale czarownik był szybszy.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg550-725x1024.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg565-859x1024.png)
– Hej, koguciku, myślałem, że dawno wylądowałeś w rosole!- krzyknął.
Jak się domyślacie, przywitał tymi słowy kota, którego kiedyś zamienił w koguta. Siedzący na płocie ptak żałośnie ni to zapiał, ni to zamiauczał. Przerażony zeskoczył na ziemię i próbował umknąć, ale czarownik był szybszy.
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg567.png)
![](https://bajkiwitnika.pl/wp-content/uploads/2023/12/pngegg217.png)
– Marzyłeś, aby ujrzeć ziemię z lotu ptaka- powiedział do Wścibika.- To niech się spełni twoje życzenie. Lecimy! Naprzód kocie-kogucie! Na księżyc!
I polecieli. Wszyscy pamiętają, że pierwszym człowiekiem na Księżycu był Polak pan Twardowski, a rolę statku kosmicznego pełnił… kogut. Mało kto wie, że drugim zdobywcą kosmosu była mysz. Ale to nieistotne. Najważniejsze, że spełniło się marzenie Wścibika – uniósł się w powietrze.
***
A Mefistofeles? Stał się pośmiewiskiem całego piekła jako jedyny diabeł w historii, któremu zginął cyrograf. Podobno do dzisiaj błąka się po królestwie ciemności w poszukiwaniu tego dokumentu, powtarzając:
Ta karczma Rzym się nazywa
Kładę areszt na Waszeci!
Il. pngegg.com
Lalka została wykonana w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowała ją wolontariuszka Zuzanna Cichosz.