Mysz Matylda lubiła odwiedzać szczura Gryzomira Trzysta Trzeciego, aby posłuchać jego gawędy o przodkach. Było ich trzystu dwóch, a on o każdym miał coś do powiedzenia. Bo wśród szczurów cała mądrość mieści się w opowieściach o dawnych czasach. Jedną z takich historii Matylda postanowiła spisać. Oto ona.

Królewska jaskinia

Opowieść szczura Gryzomira Trzysta Trzeciego spisana przez mysz Matyldę

– Działo się to za czasów mojego przodka Gryzomira Sto Drugiego- zaczął gospodarz piwnicy.- Polska była wtedy podzielona na wiele księstw, które toczyły ze sobą wojny. Ludzie nie czuli się bezpiecznie i głodowali. Zastanawiasz się, co to mogło obchodzić szczury? Otóż, kiedy chłopom i mieszczanom dzieje się źle, gryzoniom wiele okruchów nie zostaje. A co się wtedy słyszy? „Szczury, szczury zjadły nasze zbiory, roznoszą choroby!”. Jakby ludzie nigdy nie chorowali!

Ale najgorsze nastąpiło, kiedy na nasz rozdrobniony kraj najechały czeskie wojska. Wtedy to już naprawdę trzeba było działać! Zebrała się w tej sprawie Wielka Rada Szczurów Polskich. Najstarsi i najmądrzejsi naradzali się, co robić. Zgodzili się, że Polska musi mieć jednego króla – mądrego i sprawiedliwego.

– Ale konkretnie kogo?- zastanawiali się.

– Tylko jeden książę jest odpowiednim kandydatem na władcę całego państwa- powiedział mój przodek Gryzomir Sto Drugi. Był najstarszy i najmądrzejszy w tym gronie. Wszyscy liczyli się z jego zdaniem, więc pilnie słuchali, co ma do powiedzenia.

– Ten kandydat ma na imię Władysław- oświadczył Gryzomir.- Jest niewielkiego wzrostu, więc ludzie nazywają go Łokietkiem. Gdyby on został królem, w kraju zapanowałby porządek, a i gryzoniom żyłoby się dostatniej.

Wielka Rada jednogłośnie oddała wszystkie polskie szczury na usługi księcia Władysława Łokietka. Ale jak takie małe zwierzęta mogłyby mu pomóc? Najlepszym sposobem byłoby zaszkodzić jego wrogom, a było ich niemało.

– Na przykład poprzegryzać końskie uprzęże – zaproponował Szarek, szczur z miasta.- Jak pospadają z rumaków, odechce im się najeżdżać Polskę.

– Albo nocą poprzegryzać im cięciwy kusz- powiedział Szperacz, gryzoń z lasu.

– Pogryźć wszystko, co się da!- podsumował przybysz ze wsi zwany Pyszczakiem.

– Jak widzisz, Matyldo, moi przodkowie nie byli zbyt pomysłowi. Ale nie bez powodu nazywani jesteśmy gryzoniami. Lubimy i potrafimy gryźć!

Wielka Rada postanowiła wysłać do księcia Władysława swojego posła. Był nim syn Gryzomira Sto Drugiego o imieniu Gryzek. Prawdę mówiąc jego kandydatura nie wszystkim przypadła do gustu. Gryzek miał w rodzinie opinię nicponia. Unikał stałego zajęcia. Wędrował po dalekich krainach, rozmawiał z pająkami i odwiedzał jaskinie, w których mieszkały nietoperze. A kiedy wracał do domu, opowiadał o swoich przygodach.

– Z tego Gryzka nic dobrego nie wyrośnie- narzekały stare szczury.

– Młodzież się nasłucha tych jego historii i też nabierze ochoty na włóczęgostwo- martwili się inni.

Ale co tu gadać: w tej trudnej chwili Wielka Rada właśnie takiego posła potrzebowała – odważnego i bywałego w świecie. Gryzek miał pokłonić się księciu Władysławowi jako przyszłemu królowi i złożyć mu przysięgę wierności w imieniu szczurzego rodu.

Niełatwo było dotrzeć do władcy, bo ciągle był w ruchu. Ścigała go cała armia czeskiego króla, który chciał sobie przywłaszczyć polską koronę! Nasz książę schronił się z garstką rycerzy we wnętrzu Chełmowej Góry koło Ojcowa.

– We wnętrzu góry?- zdziwiła się chrobotka.

– Tak, na jej stoku znajdowała się jaskinia. Tam schronił się Władysław Łokietek, a miejscowi chłopi przynosili mu jedzenie. Tam właśnie znalazł go Gryzek. Mój przodek wspiął się na kamień, pokłonił się władcy i powiedział:

– Najjaśniejszy Panie! Wrogowie zebrali się u podnóża góry. Zaraz tu będzie cała armia!

Król zdziwił się, że przemawia do niego mały, szary zwierzak, ale nie zastanawiał się nad tym długo.

– Rycerze!- zwrócił się do towarzyszy, dobywając miecza.- Chyba przyjdzie nam walczyć i zginąć w tej jaskini.

– Niekoniecznie- wtrącił się Gryzek.- W imieniu Wielkiej Rady Szczurów Polskich składam ci, Panie, przysięgę wierności i oferuję służby wszystkich gryzoni.

– Ha, ha, ha!- roześmiał się Władysław.- Moje sprawy nie wyglądają najgorzej, jeśli mam po swojej stronie takich sojuszników.

Była to jawna kpina, ale Gryzek nie po to przebył daleką drogę, aby się obrażać. Wsadził pyszczek do szczeliny w skale, coś zamruczał, zapiszczał… Z dziury wypełzł czarny pająk, a z innych zakamarków drugi i trzeci… Cała gromada od razu zabrała się do pracy! Po chwili wejście do jaskini zakryła wielka pajęczyna. I wtedy…

– Tutaj go nie ma- usłyszeli głos zza zasłony. To mówił dowódca czeskich wojsk, które szukały Władysława.- Gdyby książę tu wchodził, zniszczyłby tę wielką sieć.

– A może jednak sprawdzimy?- zaproponował jeden z jego rycerzy.- Coś podejrzanie wielka i szczelna jest ta pajęczyna.

– Dobrze, ale nie wiadomo, jakie paskudztwa czyhają tam w środku. Zaczekamy z wejściem, aż dołączy do nas reszta naszych wojsk- zdecydował wódz.

– No, no, chyba nie doceniliśmy naszego małego przyjaciela- szepnął książę Władysław.- Ale teraz musimy się stąd prędko wydostać. Tylko jak tego niepostrzeżenie dokonać?

Gryzek pisnął cichutko i z głębi jaskini nadleciał… nietoperz. Popiszczeli ze sobą przez chwilę i szczur zwrócił się do władcy.

– To jest gacek, Najjaśniejszy Panie. Poprowadzi nas do wyjścia.

Ruszyli ciemnymi, krętymi korytarzami. Pierwszy leciał gacek. On, jak to nietoperz, nie potrzebował światła, bo posiadał własny radar. Za nim dreptał Gryzomir, który także dobrze sobie radził w ciemności. Za szczurem kroczył rycerz z pochodnią, król i reszta jego świty. Co rusz ktoś się potykał albo uderzał głową w sufit, ale nie zatrzymywali się. Droga ciągnęła się w nieskończoność.  Wydawało się, że utkną w tej górze na zawsze. Na domiar złego ogień pochodni stawał się coraz mniejszy i bledszy…

Nagle w oddali coś zabłysło, coś się zaniebieściło. Niebo! Wyszli na powierzchnię po drugiej stronie góry.

– Jesteśmy ocaleni!- zawołał książę Władysław, po czym zwrócił się do Gryzka.- Nie zapomnę twoich zasług i kiedy zostanę królem, otoczę opieką cały szczurzy ród. I jeszcze jedno: już dzisiaj czuj się zaproszony na moją koronację.

– Wspaniała historia- przyznała Matylda.- Pewnie jesteś bardzo dumny ze swojego przodka.

– Oczywiście. Czy wiesz, moja droga, że Jaskinia Łokietka istnieje do dziś? Na pamiątkę ocalenia przyszłego króla wejście do jego kryjówki zamyka krata w kształcie pajęczej sieci. Tylko przejście na drugą stronę góry pozostaje ukryte. Bo wiesz, jeszcze może się przydać… Ale wróćmy  do posła Wielkiej Rady. Gryzek, który miał opinię lenia i włóczykija, został szczurzym bohaterem. Płynie z tego nauka, że nikogo nie należy pochopnie przekreślać.

– Nikogo nie należy przekreślać- zapisała myszka.- Brawo! Ale Wielka Rada oddała na usługi księcia Władysława wszystkie polskie szczury, prawda? A wykazał się tylko jeden.

– Właśnie, że nie!- zaprotestował Gryzomir.- Nasi przodkowie dotrzymali słowa i zrobili wszystko, co obiecali. Ale stało się tak dopiero za czasów następnego szczurzego przywódcy. Dlatego ich wyczyn jest tematem kolejnej historii. Zajrzyj do mnie jutro, to ci opowiem.

Il. pngegg

© Copyright Władysław Wróblewski. Treści objęte prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by Content Management System. Created by: Pantkowski Design.