Matylda i polna wojowniczka
O świcie mysz Matyldę zbudziło stukanie do norki. Zaspana chrobotka dźwignęła się z posłania.
Przed wejściem stała nieznajoma mysz. Miała żółto-brązowy grzbiet i jasny brzuszek. Jej lewe oko zasłaniała opaska. Piratka? Matylda czytała kiedyś książkę o morskich rabusiach, którzy też takie nosili. Jednak przybyszka nie zeszła ze statku.
– Jestem polna mysz – przedstawiła się.- Mam na imię Myszarka – dla przyjaciół Szarka.Słyszałam, że urządziłaś u siebie norkę dla bezdomnych zwierząt.
– Oczywiście, już cię prowadzę. Ale może najpierw coś przekąsisz?- Matylda podała nieznajomej miseczkę z okruszkami.
– Dziękuję, bardzo smaczne- przybyszka pochłaniała kąski jeden za drugim. Była zmęczona i wymizerowana. Widać było, że od dawna nie jadła.
Gospodyni zaprosiła nową znajomą do gościnnego mieszkania.
– Bardzo wygodna norka- pochwaliła je Szarka.
– Na pewno jesteś zmęczo…- Matylda umilkła, ponieważ polna mysz osunęła się na posłanko i… zasnęła jak kamień.
– Zmęczona- szepnęła gospodyni i stąpając na paluszkach, wróciła do siebie.
Matyldę bardzo zaciekawiła postać Myszarki. Jako biblioteczna mysz czytała coś niecoś na temat polnych zwierząt, ale osobiście nie poznała żadnego z nich. Co jakiś czas podchodziła do gościnnej norki i nasłuchiwała. Głęboki oddech dowodził, że nowa znajoma śpi, więc zawiedziona wracała do siebie.
Następnego dnia rano Myszarka zapukała do Matyldy. Wyglądała dużo lepiej.
– Wczoraj nie byłam zbyt towarzyska- usprawiedliwiła się- ale ledwo stałam na łapkach.
– Przepraszam, że pytam…- zaczęła Matylda, wskazując opaskę.
– Oko? Pamiątka ze spotkania z pewnym lisem. Ledwo mu uciekłam, bo on jest bardzo sprytny. Potrafi usłyszeć kroki myszki pod zaspą. Nasłuchuje, nasłuchuje i – „cap!”.
– Przykra sprawa- przyznała gospodyni.
– Żeby to jeden rudzielec- poskarżyła się Szarka.- Na polu wszyscy czyhają na moje życie: łasica, gronostaj, ptaki… Sowa atakuje nocą, a bocian za dnia.
– Bociany jedzą żaby- zauważyła chrobotka.
– Bociany jedzą wszystko- zapewniła ją przybyszka.- Są bardzo żarłoczne. Kroczy taki po łące dostojnie jak jakiś książę i nagle tym swoim długim dziobem…
Matylda aż się wzdrygnęła na myśl o spotkaniu takiego ptaszyska.
– My mamy kocura- oświadczyła.
– Groźny?
– Najgroźniejszy! Kilka razy ledwo uszłam z życiem.
– Chętnie poznam tego twojego potwora.
***
– Oto on- szepnęła Matylda.
Obie wychyliły łepki z nory i obserwowały kota Kacpra, który leżał pod kaloryferem i spał jak zabity.
– Jest szybki, wredny i żarłoczny- zapewniła koleżankę chrobotka.
– Naprawdę? Zaraz się okaże.
Nie słuchając protestów gospodyni, Myszarka wkroczyła o pokoju i stanęła przed drapieżnikiem.
– Hej, ty!- krzyknęła.
Matyldzie ciarki przeszły po plecach – zaraz jej znajoma zakończy życie w pysku kocura! Ale Kacper ledwo otworzył jedno oko.
– Mam z tobą do pogadania- oświadczyła wojowniczka.- Tylko grzecznie, bo cię wytargam za wąsy.
Obrażany zwierzak wreszcie zaczął rozumieć, o co chodzi. Zerwał się na równe łapy i rozejrzał się dokoła.
– Tutaj jestem!- krzyknęła polna myszka.
Kot ruszył w jej kierunku. Ona pod biurko – on za nią. Wykonali slalom między krzesłami i dali nura pod komodę. Mysz wybiegła na środek pokoju, a kot… został pod meblem.
Wystawała mu tylko głowa i przednie łapy.
Myszarka odwróciła się i podeszła do wroga.
– Oj, biedny kotek- powiedziała z udawanym współczuciem- brzuszek mu się zakleszczył! Nikt ci nie powiedział, że łakomstwo szkodzi?
Kacper otworzył pysk, próbując chwycić myszkę. Potem usiłował capnąć ją łapą, ale minął cel o włos.
– A przecież prosiłam, żeby grzecznie- powiedziała pouczająco Myszarka, ciągnąc drapieżnika za wąsy.- Posłuchaj, futrzaku. Mamy do pogadania. – Po pierwsze, masz z należytym szacunkiem traktować moją przyjaciółkę Matyldę.
Po raz drugi pociągnęła kota za wąsy.
– I masz zostawić w spokoju jej rodzinę- kontynuowała polna myszka.- Zrozumiałeś?
Drapieżnik miauknął żałośnie, a prześladowczyni wytargała mu wąsy po raz trzeci.
– No, dobrze, dzisiaj ci daruję- łaskawie oświadczyła Myszarka.- Ale uważaj, bo następnym razem nie będę taka miła.
I powolnym krokiem wróciła do oniemiałej z wrażenia Matyldy.
– Cienias- oceniła kocura wojowniczka.- Na naszym polu nie przeżyłby tygodnia. Ale przyznaję, trochę mnie zmęczył. Pozwolisz, że na chwilę się położę.
***
Następnego dnia rano Matylda zapukała do gościnnej norki, ale odpowiedzi nie usłyszała. W środku nikogo nie było. Na stoliku leżał list takiej oto treści:
Droga Matyldo.
Przepraszam, że odeszłam bez pożegnania, ale nie lubię rozstań. Dziękuję za gościnę – norkę, poczęstunek i dobre towarzystwo.
Nabrałam sil i postanowiłam wrócić na rodzinne pole. Nie oddam swojej Ojczyzny wrogom. Nie obawiaj się, na pewno sobie poradzę. Moje oko już wydobrzało, więc zostawiam Ci na pamiątkę opaskę.
Twoja przyjaciółka Myszarka
PS Zauważyłam, że Twój kocur gorzej widzi na lewe oko. Dlatego radzę Ci podchodzić do niego z tej właśnie strony.
Obok listu leżała opaska na oko. Myszka założyła ją i przejrzała się w lusterku.
– No, no, prawdziwa ze mnie piratka- mruknęła zadowolona i spoglądając na list od Szarki, szepnęła: – Powodzenia, polna myszko.
il. pngegg