Matylda i rogaty stworek
Ostatnimi czasy mysz Matylda zaniedbywała przyjaciół i miała z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlatego pewnego dnia postanowiła odrobić wszystkie towarzyskie zaległości. Dziarskim krokiem ruszyła na obchód mieszkania.
Najpierw stanęła przed lustrem.
– Jak zwykle wyglądasz bardzo myszowato- powitało ją uprzejmie zwierciadło.
– Na tak gładkiej, czystej tafli każdy prezentuje się korzystnie- odwzajemniła komplement chrobotka i ruszyła w kierunku biurka.
– Pierwsza wizyta załatwiona- powiedziała sama do siebie.
Nad głową przemknęła jej mucha Bzyczka.
– Widzę, że jakoś ci leci!- krzyknęła do lotniczki. – Dzzziękuję- odpowiedziała przyjaciółka, a myszka odnotowała w myślach drugie spotkanie
– Co za piękna sieć!- rzuciła pająkowi Sieciakowi, którego spotkała w kącie pod biurkiem.- Złapałeś coś dzisiaj?
– Tłustego komara!- pochwalił się łowca.
– No to smacznego!- krzyknęła chrobotka, zadowolona, że ma za sobą trzecią rozmowę.
– Ach, Matyldo, dobrze cię widzieć- powitała ją na biurku gumka Myszka.
– Co tam u was?- spytała chrobotka.
– U mnie, wiadomo, w kółko to samo- zażartował cyrkiel.
– No to cieszę się – i nie przeszkadzam. Miłego dnia!
– Wcale nie przeszkadzasz!- zapewniła ją przyjaciółka, ale Matylda już była na dole.
– W trzy chwile obeszłam cały pokój- powiedziała do siebie z zadowoleniem.- Jeszcze tylko podwórze – i odrobię najpilniejsze zaległości.
Dotarła do budy, ale właściciela przy niej nie zastała. Na dnie psiej miski odkryła resztki jedzenia.
– Reks nie miałby nic przeciwko- usprawiedliwiła samą siebie. A potem rozglądając się czujnie, skubnęła sobie co nieco z obiadu podwórkowego stróża.
Pogłaskała się po brzuszku i zanurkowała w kępę chwastów pod płotem: „Kocur nie śpi- pomyślała- lis i inni myszożercy także nie. Poczekam na Reksa w ukryciu.
– Całkiem tu miło- stwierdziła po chwili.- Chociaż trochę nudno.
I wtedy zza liścia wychyliła się… rogata głowa.
– Ratun…- wołanie o pomoc uwięzło jej w gardle. Wystraszona wskoczyła pod sąsiedni liść. Nikt jej jednak nie gonił, więc po chwili ostrożnie wychyliła głowę…
– Czego ja się boję?- zapytała samą siebie.- Przecież on wcale nie wygląda groźnie.
– Dzień dobry, jestem mysz Matylda- przywitała nieznajomego chrobotka.- A ty? Poczekaj, niech zgadnę. Te rogi… Na krowę jesteś zbyt mały, a na diabła zbyt sympatyczny.
– Miło mi, że w twoich oczach prezentuję się sympatyyycznie- uśmiechnął się nieznajomy.
– Zatem jesteś…
– Ślimakiem winniczkiem, oczywiście. Mam na imię Sałaaatek. Witam pod moim liściem, Matyyyldo.
– Wiem, pamiętam!- krzyknęła chrobotka i jednym tchem wyrecytowała:
Ślimak, ślimak, wystaw rogi.
Dam ci sera na pierogi!
– Jak widzisz, wystawiłem, chociaż nie są to rogi, ale czułki. A za ser dziękuję. Wolę sałaaatę.
– Czytałam, że jesteś bardzo powolny. Kiedy coś opieszale idzie, ludzie mówią, że się ślimaczy.
– Skądże!- oburzył się właściciel liścia.- Jestem bardzo szybki. Na pewno szybszy, niż tyyy.
– Nie wierzę- oświadczyła Matylda.
– No to sprawdźmy- zaproponował winniczek.- Na słowo „start!” każdy biegnie do swojego mieszkania. Kto dobiegnie pierwszy, krzyknie „jeeestem!”.
– Zgoda- powiedziała chrobotka.- Trzy-dwa-jeden-start!
Myszka wyskoczyła zza kępy zieleni…
– Jeeestem!- usłyszała, zanim zdążyła dobiec do psiej miski.
Zaskoczona biegaczka wróciła na miejsce startu. Winniczek już tam na nią czekał.
– No i kto jest szyyybszy?- spytał z drwiącym uśmiechem.
– To gdzie ty właściwie masz to swoje mieszkanie?
Winniczek nieśpiesznie wypełzł się zza liścia. Matylda ujrzała nie tylko rogatą główkę, ale całą ślimaczą postać. Jej nowy znajomy był dłuższy, niż jej się wydawało, a na grzbiecie niósł…
– To jest muszla – moje mieszkaaanie- wyjaśnił.- Wychylę głowę – i jestem na liściu. Schowam ją – wróciłem do dooomu. Czy nie jestem najszybszy? No, może nie jestem, ale wszędzie mam blisko. O, tu, niedaleko, ma domek mój najbliższy przyjaaaciel.
– Hej, Liściak, mamy gooościa!- zawołał.
Niestety, przywoływany ślimak nawet czułków nie wystawił z muszli.
– Jest trochę nieśmiały i zamknięty w sobie- wyjaśnił Sałatek.- Trudno, kiedy się wychyli i skubnie kawałek liścia, będziemy mieć cały dzień do pogadaaania.
– Cały dzień?!- zdziwiła się chrobotka.
– Przyjaciele są przecież najważnieeejsi- stwierdził ślimak.
– Dałam ci się podejść z tym wyścigiem- przyznała myszka.- Trochę ci zazdroszczę. Ja nie wezmę swojej norki na plecy. I ciągle muszę się spieszyć. Do kuchni mam daleko, a po drodze mijam legowisko kocura. On, wiadomo, w każdej chwili może się obudzić, a wtedy trzeba wiać do nory. I jeszcze pomagam mamie w domu i przeglądam książki na regale. A wieczorami prowadzę pamiętnik.
– Pośpiech nie jest dooobry- oświadczył winniczek.
– Hau, hau!- Reks, władca podwórka, głośno ogłosił powrót do swojego królestwa.
– Tutaj jestem!- pisnęła myszka.
– Nie zatrzymuję cię, Matyyyldo- zapewnił ją ślimak- ale odwiedź mnie kiedyś jeszcze.
– Na pewno odwiedzę- obiecała chrobotka.
– Długo czekałaś?- spytał wielki pies.- Przepraszam, wyprowadzałem Maćka na spacer. Oczywiście jemu się wydawało, że jest odwrotnie.
– Nic nie szkodzi- zapewniła psa Matylda.- Odbyłam przez ten czas bardzo ciekawą rozmowę ze ślimakiem.
– Nie chcę cię zatrzymywać- powiedział przyjaciel.- Na pewno jak zwykle bardzo się spieszysz.
Myszka pomyślała o sprzątaniu, myszkowaniu po mieszkaniu, książkach do nadgryzienia i zaległych wpisach do pamiętnika.
– Czeka na mnie kilka spraw- przyznała.- Ale nie ma pośpiechu. Dla przyjaciół zawsze znajdę czas.
il. pngegg
Lalki zostały wykonane w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowały je wolontariuszka Zuzanna Cichosz (mucha Bzyczka) i instruktorka Milena Stankiewicz (mysz Matylda).