Matylda i właściciel kuli
– Spójrz, Sałatku, co za widok!- zagadnęła mysz Matylda ślimaka. Obok jego grządki ludzie założyli klombik. Każdego, kto tu zaszedł, zachwycały kwietniowe tulipany i hiacynty.
– Ja tam wolę sałaaatę- oświadczył mieszkaniec muszli, skubiąc listek ulubionego warzywa.
– Życie to nie tylko jedzenie- oświadczyła chrobotka.- Mmm… co za zapachy!- zachwycała się, wyciągając nosek w stronę kwiatów.- Sama nie wiem, które są piękniejsze – tulipanów, czy hiacyntów?
Aby to rozstrzygnąć, głęboko wciągnęła powietrze po raz drugi i trzeci… I wtedy w wonnym bukiecie pojawiło się coś nowego. I to „coś” wcale nie było przyjemne! Co się dzieje?!
– Iii raz! Iii jeszcze raz!- nieznany głos dobiegał spomiędzy tulipanowych łodyg.- Jeszcze kawałek, jeszcze kawałeczek!
Tak dodawał sobie sił mały czarny zwierzak, pchający brązową kulę. Była dużo większa od niego i – powiedzmy to wprost – nie pachniała ładnie.
– Ej, ty, wynoś się z mojego klombu!- krzyknęła myszka.
– Kwiaty są twoją własnością?- zdziwił się nieznajomy, przerywając toczenie kuli.- A kto ty właściwie jesteś?
– Mam na imię Matylda- przedstawiła się chrobotka.- A kwiaty… noo… należą do każdego, kto potrafi je docenić.
– A zatem do mnie także. Mam na imię Pchaczek i jestem żukiem gnojarzem- powiedział czarny zwierzak i wrócił do popychania kuli. – I raz, i jeszcze raz!
– Ale twoja kula śmierdzi!- krzyknęła miłośniczka kwiatów.
– Mam na to inny pogląd- oświadczył Pchaczek, robiąc sobie kolejną przerwę.- Kula jest ulepiona z nawozu zwanego gnojem. Uważam, że pachnie całkiem przyjemnie i jest smaczna. Muszę ją tylko dopchać do podziemnego korytarza.
– No to ja ci chętnie pomogę!- krzyknęła wściekła Matylda. Zatykając nos, stanęła na tylnych łapkach, kopnęła kulę jak piłkę i – fiknęła na ziemię.
– Nad techniką gry to ty musisz popracooować- zauważył Sałatek.
– Dziękuję za pomoc- usłyszała myszka głos żuka gnojarza, kiedy wstając, otrzepywała się z ziemi. Okazało się, że jej uderzenie było całkiem udane. Kula potoczyła się aż za kwiatowy klombik.
– Iiii- raz!- krzyknął Pchaczek. Naparł na swój cuchnący skarb, który nagle… zniknął razem z właścicielem.
– No i ma cały ładunek w podziemnym korytaaarzu- wyjaśnił ślimak.- Gnojem z tej kuli będą się żywić jego dzieci, czyli larwy. Żuk jest bardzo troskliiiwy.
– Nie byłam wobec niego uprzejma- stwierdziła Matylda.
– Na pewno jest ci wdzięczny za pooomoc- zapewnił ją przyjaciel.- Żuki umieszczają pod ziemią gnój. Karmią nim dzieci, a przy okazji nawożą ziemię, na której wyrastają rośliiiny.
– Czyli na cuchnącym nawozie wyrastają pachnące kwiaty?
– Co jednemu pachnie, drugiemu śmieeerdzi- zauważył Sałatek.- Co jednemu smakuje, innego mdli. Na szczęście w ogrodzie każdy znajdzie coś dla sieeebie- stwierdził ślimak i wrócił do skubania ulubionej sałaty.
Fot.: pixabay
Grafiki: pngegg
Lalka Matyldy made in Warsztat Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Proj. Milena Stankiewicz.