Pewnego dnia mysz Matylda wybrała się w odwiedziny do psa Reksa. Niestety, stróż podwórka wyszedł z dziećmi na spacer. Udała się zatem do drugiego przyjaciela – ślimaka Sałatka. Ten jednak schował się w skorupie i nawet czułek nie wystawił na zewnątrz. Pewnie spał. Myszka taktownie wycofała się z klombu.

– Co za pech- westchnęła.- Ale skoro już wyszłam z domu, przejdę się po ogrodzie.

I zanurkowała w najbliższą grządkę.

– Mmm… co za zapach!- zachwycała się mieszkanka nory, myszkując wśród rzędów truskawek.

– Ej, ty, futrzasta, uważaj jak idziesz!- usłyszała gniewny głos.

„To chyba do mnie”- pomyślała chrobotka. Rozejrzała się dokoła… Głos dobiegał z niewielkiego krzewu o zwiniętych, usychających listkach.

– Jestem mysz Matylda- przedstawiła się.- A ty? Kim jesteś i gdzie jesteś?

– Tutaj. I nie boję się ciebie, bo jestem niesmaczna!

Pod jednym z liści chrobotka dostrzegła czerwoną plamkę pokrytą czarnymi kropkami. Czyżby to była…

– Biedroneczko, leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba!- wyrecytowała wierszyk.

– Sama sobie przynieś- ofuknęła ją bohaterka rymowanki.- Poruszasz się jak słoń w składzie porcelany. Potrąciłaś mój krzaczek i mało nie spadłam. A ja tu wykonuję ważne zadanie. Widzisz te zielonkawe plamki? To są mszyce, które niszczą truskawki. Wysysają z nich soki i liście usychają.

Zapadła krępująca cisza.

– No i…- zachęciła nową znajomą myszka.

– Dziękuję, że zapytałaś. Mogę dokończyć opowieść.

– Bez pytania nie mogłaś?

– Oczywiście, że nie. Bo ja jestem biedronka siedmiokropka. Możesz policzyć.

– Rzeczywiście jest siedem- powiedziała Matylda.

– A czy znasz historię naszych kropek?

– Nie znam- przyznała mieszkanka nory.- Ale przeznaczyłam ten dzień na życie towarzyskie, więc chętnie się dowiem.

– To słuchaj.

– Dawno temu biedronki były po prostu czerwone- rozpoczęła mieszkanka truskawkowej grządki.- Żadnych ozdób. Latały sobie po ogrodzie, jadły mszyce i ciągle gadały.

– Lubię rozmowne osoby- oświadczyła chrobotka.- Bywa, że mnie samej także pyszczek się nie zamyka.

– Ale moje prababcie przesadzały- stwierdziła biedronka.- Gadały i  gadały – a żadna nie chciała słuchać. Na całą grządkę było słychać ich kłótnie! Dowiedziała się o tym wróżka Tulipinka, opiekunka ogrodów.

– Taka prawdziwa, z różdżką i magicznymi mocami?

– Oczywiście! Pewnego dnia ta właśnie czarodziejka powiedziała: „Skoro ciągle sobie przerywacie, podaruję wam coś, co wam pomoże w rozmowach.” I wymówiła zaklęcie:

Siedem kropek i kropeczek

Zamknie buzie biedroneczek.

 I wtedy na grzbietach moich prababek pojawiło się po siedem kropek.

– To miłe- powiedziała Matylda.- Bardzo ładna dekoracja.

– No, nie wiem. Bo te ozdoby przypominają nam o pewnych ograniczeniach. Otóż kropka kończy zdanie. Ile kropek – tyle zdań. Kiedy biedronka wypowiada siódme, czary zamykają jej buzię. I nie pozwalają jej wypowiedzieć kolejnego słowa, dopóki ktoś jej nie odpowie albo o coś nie zapyta.

– Czyli każdej biedronce wolno jednorazowo wypowiedzieć jedynie siedem zdań?- upewniła się Matylda.

– Dlatego nie mogłam dokończyć opowieści o mszycach, które zjadamy. Wyczerpałam limit i musiałam milczeć, aż nie poprosiłaś o zakończenie. Czar Tulipinki trochę nam utrudnia życie, ale dzięki niemu nikt się nie przekrzykuje. No i nauczyłyśmy się skracać wypowiedzi. Dziś już nikt nie pamięta biedronek- kłótnic.

– Wiem, że ludzie was lubią- zapewniła siedmiokropkę myszka.- Podobno przynosicie im szczęście.

– Doceniają nas, bo zjadamy mszyce, które niszczą ich ogrody. A że podobają im się nasze kropki, to się na nasz widok uśmiechają. To może rzeczywiście przynosimy im odrobinę szczęścia?

– Miałeś posprzątać pokój! I to nie dzisiaj, ale przedwczoraj!- usłyszała myszka po powrocie do norki. To Helenka krzyczała na brata Maćka.- I nie udawaj, że nie pamiętasz. Umówiliśmy się, że ty sprzątasz, a ja podlewam kwiaty na klombie. Było tak, czy nie? A ty nawet skarpet nie pozbierałeś. A o odkurzaniu to nawet nie wspomnę.

– Siedem zdań- mruknęła do siebie Matylda.- Gdyby tu była wróżka Tulipinka, zaklęcie zamknęłoby dziewczynce  buzię.

– I nie śmiej się! I patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię!- ciągnęła Helenka, której najwyraźniej czary nie ograniczały.

– Pamiętasz to, co jest ci wygodne- przerwał siostrze Maciek.- Ja miałem sprzątać, a ty podlewać. Podlałaś? Nie!

– Bo spadł deszcz!

– No, no, ludziom przydałoby się zaklęcie wróżki- stwierdziła Matylda.- I muchom, i przyborom z piórnika, i nam… Nie, myszom nie. Moja sytuacja jest szczególna, bo mam brata. Błażej wciąż się rządzi i wymądrza. Do obrony przed starszym rodzeństwem siedem zdań nie wystarczy.  Nie dam sobie zamknąć pyszczka!

Il. pngegg.com

Lalki zostały wykonane w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowały je instruktorka Milena Stankiewicz (mysz Matylda) wolontariuszka Zuzanna Cichosz (Błażej, brat Matyldy).

© Copyright Władysław Wróblewski. Treści objęte prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by Content Management System. Created by: Pantkowski Design.