Ornitolog Matylda
Mysz Matylda pilnie obserwowała życie ludzi, a oni ciągle ją zaskakiwali. Pewnego zimowego poranka Helenka i Maciek wpatrywali się w okno wyraźnie ożywieni.
– Jakie one są słodkie!- zachwycała się siostra.
– Lepsze niż telewizja- stwierdził brat.
– Kochani, czas do szkoły!- zawołała mama, przerywając zabawę. Rodzeństwo niechętnie ruszyło w stronę wyjścia, oglądając się po drodze na… No właśnie – na co?
Wreszcie dzieci wyszły do szkoły, dorośli pojechali do pracy, a kot Kacper rozłożył tłuste cielsko pod kaloryferem i zasnął. Matylda prędko wdrapała się na biurko, aby sprawdzić, co takiego ciekawego dzieje się za oknem. Okazało się, że na parapecie stoi… mały domek.
– Karmnik- wyjaśniła jej gumka Myszka.- Ludzie stawiają go każdej zimy, żeby dokarmiać pierzastych.
Budyneczek miał spadzisty dach i podłogę, ale brakowało w nim ścian. Dzięki temu widać było, co się dzieje w środku. A działo się wiele! Cała podłoga była pokryta słonecznikiem, różnymi ziarenkami i orzeszkami. Matyldzie na ten widok aż pociekła ślinka…
Niestety, jedzenie nie należało do myszy, a do ptaków. Przysiadały na ośnieżonych gałęziach jabłonki, a potem po kolei – „fruuu!”- zlatywały do karmnika. Chwytały do dziobków jedno lub dwa ziarenka – i wracały na drzewo.
– Te ptaki to mają życie- westchnęła Matylda.- Są piękne i wolne… Nie dość, że latają, gdzie chcą, to jeszcze ludzie podają im jedzenie pod dzioby. Te z szarymi czapeczkami to chyba wróble. Ciekawe, jak nazywają się te żółto-czarne?
– Sikorki bogatki- wyjaśniła przyjaciółka z piórnika.- Znam wszystkie gatunki, ponieważ dzieci ciągle o nich rozmawiają. Postanowiły w przyszłości zostać ornitologami – czyli badaczami ptaków. Od nich wiem, że ten rdzawo-niebieski osobnik to kowalik. Wiesz, że potrafi chodzić po pniu głową w dół? Ludzie go za to bardzo podziwiają.
– No właśnie, ludzie, czy ty nie powinnaś być z nimi w szkole?- zainteresowała się chrobotka.
– Helenka tak się zapatrzyła w ten karmnik, że zapomniała zabrać piórnik- powiedziała gumka Myszka.- Teraz będzie musiała pożyczać przybory od Zosi. A jej gumka jest taka nieporządna… Zawsze ma brudną końcówkę! Nie wymazuje rysunku, tylko go rozmazuje.
Matylda przemilczała tę opinię. Od dawna uważała, że przyjaciółka przywiązuje zbyt dużą wagę do czystości – swojej i przyjaciół.
– A ja tam chętnie się polenię w domu- oświadczył cyrkiel. Zatoczył na biurku kilka kółek i oparł się o kubek na kredki.- Skoro mam wolne, to popatrzę sobie na karmnik.
Spójrzcie, jak się panoszy to czarno-białe ptaszysko!- krzyknęła Matylda.
– To sroka- wyjaśniła gumka.- Zawsze rozrzuca jedzenie.
Następny gość na pewno nie należał do ptasiej rodziny.
– Wiewiórka!- krzyknęła radośnie chrobotka.- Zawsze chciałam ją zobaczyć. Napisałam nawet o niej wierszyk. Posłuchajcie:
Skarb wiewiórki – ruda kita,
Jej ozdoba znakomita
I puszysty koc,
Gdy zapada noc.
– Czytałam, że nocuje w dziupli- wyjaśniła poetka.- Wieczorami przykrywa się ogonem jak kołderką – i zasypia.
Ruda piękność zgarniała łapkami całe jedzenie i pakowała do pyszczka. Za nic sobie miała zagniewane ptaki, które krążyły jej nad głową. Okienne szyby stłumiły ich krzyki. Łakomczucha w pośpiechu wyjadła karmę do ostatniego ziarenka – i uciekła.
– Ale kitę ma naprawdę piękną- mruknął cyrkiel.
Jakiś wróbelek zleciał do karmnika – i wrócił na jabłonkę z pustym dziobem. Za nim zajrzało do jadłodajni kilka innych ptaków-niedowiarków, lecz i one niczego dla siebie nie znalazły. W końcu zawiedzione odleciały.
– To jest… smutne, to jest… okropne- wykrztusiła po chwili chrobotka.
– To jest zima, koleżanko- powiedziała gumka.
– Przecież… ta ruda… wszystko im wyjadła!- krzyknęła Matylda.
– Wiewiórki także mają brzuszki do napełnienia- przypomniała jej przyjaciółka.
Przygnębiona myszka wróciła do swojego mieszkanka za regałem.
***
Po południu Matyldę wywabiły z nory głosy Helenki i Maćka.
– Ależ te ptaszyska są żarłoczne!- dziwiła się dziewczynka.
– Nieprawda! To wiewiórka im wszystko wyjadła!- krzyknęła Matylda. Nikt jednak nie usłyszał jej mysiego głosiku.
– To dlatego, że nasz karmnik serwuje najlepsze dania- stwierdził z dumą chłopiec.- Zaraz im nasypię następną porcję. Te pierzaste łakomczuchy liczą na nas.
Po chwili rodzeństwo wróciło do obserwacji karmnika i jego gości:
– O, sikorka! Oczywiście pierwsza!- krzyknęła Helenka.
– Grubodziób! Pierwszy raz w tym roku!- zauważył Maciek.
– I jeszcze jeden wróbelek!
***
Matylda zawsze zazdrościła latającym zwierzętom. Kiedyś chciała się nawet nauczyć sztuki latania od nietoperza zwanego „latającą myszą”. Niestety, nic z tego nie wyszło. Teraz nie była pewna, czy chciałaby być „wolna jak ptak”: „Mam walczyć z mrozem i śniegiem?- zastanawiała się, siedząc w ciepłej, przytulnej norce.- Mam się ścigać do ziarenka w karmniku? To już wolę mieszkać w za regałem. I oczywiście korzystać ze stołówki w kuchni.
Gdyby jeszcze w domu nie było kocura, mysie życie byłoby idealne!”
il. www.pngegg.com
Lalka Matyldy została wykonała w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowała ją instruktorka Milena Stankiewicz.