Sąsiedzi Mikołaja Kopernika
opowieść myszy Matyldy
Działo się to pięćset lat temu we Fromborku. Do obserwatorium wielkiego astronoma Mikołaja Kopernika wkroczyła jego gospodyni Anna Szyling.
– Mikołaju!- powiedziała z wyrzutem.- Ty sobie całymi nocami patrzysz w niebo, a na dole te małe potworki robią, co chcą!
– Jakie znowu potworki?- spytał astronom, niechętnie odrywając się od pracy. Cały stół był zasłany papierami, na których uczony coś liczył i rysował.
– Myszy!!! Całe stado żarłocznych gryzoni!
– Ależ Anno, ile takie małe szare stworki mogą zjeść?
– Śmiej się, śmiej, Mikołaju. Dzisiaj nadgryzły połeć boczku, a jutro ci zjedzą ulubiony ser…
– Mam większe zmartwienie, Anno- powiedział Kopernik.- Wiadomo, że Ziemia znajduje się w środku, a wokół niej krąży Słońce i wszystkie planety. Ale liczę, rysuję i nic mi się nie zgadza.
– A ja się nie zgadzam na gryzonie w spiżarni- oświadczyła Anna- i trzeba coś z tym zrobić.
***
Jak się domyślacie, szarzy sąsiedzi Kopernika również troszczyli się o przysmaki w spiżarni.
– Boczek pani Anny był naprawdę wyśmienity- ocenił Szarek, najstarszy w kolonii myszy, która wzięła w posiadanie piwnicę.
– Zamieszkanie w domu Kopernika to był strzał w dziesiątkę- oświadczyła Mysia, która jak nikt inny penetrowała każdy zakamarek kamienicy.- Pora na tę pachnącą, złocistą pychotę, która leży obok.
– Jesteś niecierpliwa- zganił ją przyjaciel.- Ser owszem, wygląda zachęcająco, ale jeszcze przez tydzień-dwa powinien dojrzewać. Tego wymaga proces produkcji.
– Zanim dojrzeje, ludzie sprzątną go nam sprzed nosa!
– To jak będzie tym serem?- spytał Chrupik, który nie lubił kłótni w zespole.- Brzuszki mamy wypełnione boczusiem, więc chyba nie ma pośpiechu.
– Jest pośpiech!- upierała się Mysia.
– No, dobrze, ale zaczekajmy do jutra- zdecydował Szarek.- Rano sprawdzimy, ile wart jest ten krążek.
***
Następnego dnia Mikołaj Kopernik wszedł do kuchni na śniadanie i… znieruchomiał ze zdziwienia. Nad stołem, na cienkim sznurku wisiał okrągły kawałek złocistego sera. Był to największy przysmak i astronoma, i fromborskich myszy. A wokół tego rarytasu krążyła rodzina gryzoni. Jedne całkiem blisko, inne, ostrożniejsze, w pewnym dystansie. Bardzo je kusił ten złocisty kąsek, ale nie mogły się do niego dobrać.
– A mówiłam ci, żeby się pospieszyć z tym serem- wyrzucała Mysia Szarkowi.
– Skąd miałem wiedzieć, że ludzie wpadną na taki podły pomysł?- bronił się przyjaciel.
Ludzie oczywiście niczego nie rozumieli z mysich popiskiwań. Stali sobie tylko w progu kuchni i z rozbawieniem obserwowali taniec zwierzątek wokół wiszącego przysmaku.
– Nie obchodzi mnie, czy Słońce krąży wokół Ziemi, czy Ziemia wokół Słońca-oświadczyła zadowolona Anna.- Najważniejsze, żeby ser ocalał.
Astronom zachwycony klasnął w dłonie: – Wszystko jasne! Jasne jak słońce!!!
– Złocisty ser jest jak słońce – tłumaczył- a myszy jak planety. To by wszystko wyjaśniało! Anno, jesteś genialna!
Pobiegł do swojego obserwatorium, gdzie zaczął coś liczyć i rysować.
W tym momencie należy się Wam kilka słów wyjaśnienia. W czasach Kopernika astronomowie uważali, że Ziemia leży pośrodku świata. Byli pewni, że wokół niej krąży Słońce i wszystkie planety. Ale naszemu uczonemu nic się w obliczeniach nie zgadzało.
Tak było do czasu, kiedy astronom ujrzał ser, który był okrągły i złocisty – tak jak Słońce. A wokół niego jak planety krążyły myszy. Pan Mikołaj sprawdził swoje obliczenia jeszcze raz. I wyszło mu, że nie Słońce krąży wokół Ziemi, ale odwrotnie – to Ziemia i inne planety krążą wokół Słońca! Tak jak myszy okrążają złocisty ser. A kiedy zebrał na to dowody, ogłosił swoją teorię w dziele „O obrotach sfer niebieskich”.
Wieść o wielkim odkryciu rozeszła się po domu Mikołaja Kopernika lotem błyskawicy. Szeptały o tym wszystkie zwierzęta – od pająków w kątach po nietoperze na strychu. Wszyscy podkreślali, jaką rolę w tym wydarzeniu odegrały myszy. Gryzonie rzadko spoglądały w niebo i nie interesowała je astronomia. Wiedziały jednak, że wzięły udział w czymś ważnym. Przeczuwały, że teraz w domu uczonego zajdą zmiany i nie musiały na to długo czekać.
Następnego dnia przybyli stolarze, którzy wnieśli do spiżarni wielką szafę. Pani Anna włożyła do środka całą żywność z serem i wędlinami włącznie. Zamknęła mebel na trzy kłódki i spoglądając triumfująco na mysią norę, spytała:
– No i co wy na to, małe złodziejaszki?
Przywołane zwierzaki były przyzwyczajone do wyzwisk. Nie obraziły się zatem i zaraz po wyjściu gospodyni zabrały się do pracy. Niestety, drewno, z którego wykonana była szafa okazało się tak twarde, że nawet Szarek nie potrafił go przegryźć. Droga do jedzenia została zamknięta.
Kiedy myszom zaczęło burczeć w brzuszkach, postanowiły opuścić niegościnne mieszkanie. Głodne i rozgoryczone wychodziły z opuszczonymi główkami drogą przez kuchnię. Nagle Mysia przystanęła, podniosła łepek i zaczęła węszyć. Ser! W kąciku pod ławą leżał złocisty plaster, a przy nim kawałek boczku i okruszki. Ludzie nie zapomnieli o gryzoniach i pysznym obiadem wynagrodzili ich zasługi w odkryciu naukowym!
Oczywiście myszy nie wyprowadziły się z mieszkania Mikołaja Kopernika. A Anna Szyling dbała, aby w kuchni pod stołem zawsze czekało na nie coś dobrego.
il. pngegg.com