Wigilia myszy Matyldy
Witajcie w świecie myszy Matyldy. Na początek zadam Wam pytanie: Czy lubicie zimę – śnieg, lepienie bałwana i zjeżdżanie na sankach? Oczywiście, że lubicie. Ale nie wszyscy przepadają za tą porą roku. Na przykład ptaki potrzebujące pomocy. Nasza bohaterka jest pilnym obserwatorem życia, które się toczy w karmniku.
Niektórym zwierzętom jest zimą szczególnie ciężko, ponieważ pochodzą z ciepłych krajów. Jak sobie radzą? Czy powinniśmy się nimi opiekować? Matylda poznaje pewnego zielonego ptaka rodem z Afryki. I ten ptak opowiada jej o swoim życiu w Polsce.
Zatem jedni lubią zimę, a inni – wcale. Wszyscy jednak kochają grudniowe święta. Przynajmniej wszyscy ludzie. Są wtedy razem, składają sobie życzenia i wręczają prezenty. A jak spędza ten czas nasza bohaterka?
Wigilia myszy Matyldy
Pewnego zimowego poranka mysz Matylda wychyliła się z norki i… oniemiała.
– Ależ tu pięknie!- westchnęła z zachwytem.
– Wigilia- wyjaśnił jej brat Błażej z miną „jestem starszy i wiem lepiej”.
– Aaa… Wigilia, wiadomo- rzekła siostra z miną znawcy. Nie wypadło to jednak przekonująco. Nie miała pojęcia, co to za okazja.
–
– To jest choinka- wyjaśnił mysi chłopiec.- Dekorują ją każdego roku i składają pod nią świąteczne prezenty.
Pośrodku pokoju stało iglaste drzewko, pod którym leżały paczki i paczuszki przewiązane wstążkami. Ale najciekawsze były ozdoby – błyszczące, kolorowe kule. Kot Kacper trącał łapą jedną z nich, srebrną, która wisiała najniżej.
– Zostaw ją, ty łaciata pokrako!- krzyknęła Matylda.
Kocur odwrócił się, a z parapetu zleciała mucha Bzyczka i zaczęła krążyć wokół jego głowy. Wróg raz po raz podskakiwał i kłapał pyskiem, próbując pochwycić lotniczkę. I wtedy do pokoju weszła Helenka.
– Kacper!- krzyknęła.- Mówiłam, żebyś nie dotykał choinki!
Przewiesiła kulę na wyższą gałązkę i wyniosła kota z pokoju jak mokrą ścierkę. Cóż to był za widok!
– Dziękujemy, że uratowałyście naszą siostrę Sreberkę- powiedziały kule.
– Drbiazzzg- zabzyczała mucha.- Ja zzzawsze skorzystam z okazzzji zzzzaszkodzenia futrzakowi. Miło, że daje się nabierać na stare chwyty.
Kiedyś Bzyczka uratowała w ten sposób Matyldę. Krążąc wokół kociego pyska, odwróciła uwagę myszołapa od przyjaciółki.
– Ja słyszę głosy!- zdziwiła się chrobotka.- Jakby z tych kolorowych kul… Ale one nie mają pyszczków!
– Nie potrzebujemy ich- powiedziała największa z nich. Myszka nazwała ją w myślach Zimowym Krajobrazem, ponieważ namalowano na niej ośnieżony dom i drzewa.- Jesteśmy choinkowymi bombkami i przesyłamy słowa bezpośrednio do twojej głowy- wyjaśniła ozdoba.- Ale ty możesz do nas mówić normalnie. Siostra, którą uratowałyście, to Sreberka, najstarsza w rodzinie.
– Pamiętam każde święta od stu lat!- zapewniła przywołana kula. Przyjaciółki odnosiły się do niej z wielkim szacunkiem.
– To jak to było sto lat temu?- zaciekawiła się myszka i wtedy…
Świat choinkowych bombek
„Ojej, gdzie ja jestem?- pomyślała Matylda, rozglądając się dokoła.- Pokój jakby ten sam, ale inne meble, inni ludzie…”
– Wpuściłam cię do moich wspomnień- usłyszała głos Sreberki.- Jesteś w tym samym pomieszczeniu, tylko sto lat temu. Oglądasz moją pierwszą Wigilię w tym domu.
– Ale jak to możliwe?
– Wszystkim się wydaje, że w środku jesteśmy puste- powiedziała srebrna kula.- Jednak to nieprawda. Bo my, bombki, przechowujemy w swoich wnętrzach wszystkie świąteczne myśli i wspomnienia. I możemy je przekazywać. Nawet muzykę. Słyszysz?
Przez odgłosy wigilijnej kolacji przebiły się słowa pieśni:
Wśród nocnej ciszy
Głos się rozchodzi.
Wstańcie, pasterze…
– Kiedyś ludzie sami śpiewali kolędy- wyjaśniła bombka.- Teraz częściej odtwarzają nagrania. Ale nadal Wigilia jest wielką uroczystością. Rodzina zbiera się razem, wręcza sobie prezenty…
– Ci sprzed stu lat nie byli tak kolorowo ubrani jak dziś- zauważyła chrobotka.- I choinka wyglądała inaczej… Wszystkie bombki były srebrne – tak jak ty.
– Bo to byłam ja i moich jedenaście sióstr – wyjaśniła Sreberka.- Parę rzeczy się zmieniło. Wtedy na gałązkach oprócz nas wisiały „rajskie jabłuszka” i orzechy. A oświetlenie pochodziło nie od lampek, tylko od świeczek. Kiedyś od ich płomienia zajęły się anielskie włosy – te długie srebrne sznureczki, zwisające z gałązek. Od nich ogień objął całą choinkę. W czasie gaszenia pożaru wszystkie moje siostry się potłukły. Tylko ja ocalałam…
– Bardzo mi przykro- powiedziała Matylda.
– Jednak nie całe zginęły- zapewniła ją Sreberka.- Bo każda bombka przechowuje wspomnienia swoich towarzyszek. Dlatego dobrze pamiętam siostry i wszystko, co one widziały i słyszały. I przekazałam tę wiedzę młodszym koleżankom. My, świąteczne ozdoby, uważamy, że dopóki pamiętamy o naszych bliskich, to oni nadal żyją. Żyją w naszych myślach…
I w tym momencie stary pokój zniknął, a myszka powróciła do teraźniejszości.
Wigilijna rozmowa
– To niesamowite, że przechowujecie wspomnienia sprzed stu lat!- powiedziała Matylda, kiedy tylko ochłonęła z wrażenia.
– Jesteśmy świątecznymi ozdobami, więc o świętach ludzi wiemy chyba wszystko- zapewniła ją bombka Zimowy Krajobraz.
– Tak?- zainteresowała się chrobotka.- Teraz sobie przypominam, że coś o tym czytałam, ale nie wszystko zrozumiałam. Podobno święta upamiętniają narodziny Dzieciątka. Jeszcze ono nie przyszło na świat, a już zły król Herod myślał, jak je zabić. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Dziecko się urodziło, pasterze złożyli mu pokłon, a trzej królowie przynieśli dary.
– Zgadza się- potwierdziła bombka Śnieżynka, na której był namalowany biały płatek.- Ludzie od dwóch tysięcy lat upamiętniają to wydarzenie. Co ciekawe, wierzą, że każdego roku w wigilijny wieczór zwierzęta przemawiają ludzkim głosem.
– Będę mówić w ich języku?- zachwyciła się chrobotka.- To porozmawiam sobie dzisiaj z Helenką? Tyle mam jej do powiedzenia!
– Zwierzęta nigdy nie mówiły po ludzku- powiedziała Sreberka.- Ale ludzie, owszem, znali mowę zwierząt. Niestety, kiedy zaczęli budować wieżowce i samochody, kiedy zaczęli wysyłać rakiety w kosmos, wbili się w wielką dumę. Przestali szanować zwierzęta i je rozumieć.
– Szkoda- westchnęła zawiedziona chrobotka. Ale i tak miło jej się gawędziło w towarzystwie kolorowych bombek, muchy i… KOTA?!!! Wiele razy uciekała przed Kacprem, ale tak szybko to jeszcze nigdy.
Spotkanie na szczycie
– Dobrze już, dobrze- uspokajała myszka samą siebie, bo serce waliło jej jak młotem „tu-dum! tu-dum! tu-dum!”.- Nie ma go tu. Jestem bezpieczna. Tylko… gdzie ja jestem i kto mnie tak pokłuł? A, to ja sama, kiedy się wspinałam na choinkę.
– A kogóż to ja widzę?- usłyszała nieznany głos.- Czyżby sławną Matyldę – przyjaciółkę Sreberki?
Myszka niepewnie rozejrzała się dokoła.
– Podobnie jak bombki mówię do ciebie, nie otwierając ust- wyjaśnił nieznajomy.- Nie mam ich zresztą. Jestem czubek Błysk, a znajdziesz mnie tuż nad swoją głową, na wierzchołku choinki.
Nowy znajomy wyglądał wspaniale. Był kolorowy, na dole okrągły jak bombka, a wyżej smukły, zakończony srebrnym ostrzem. A to ostrze, jak przystało na imię właściciela, pięknie błyszczało. Chrobotka spojrzała w dół…
– Terazzz wiesz, dlaczego lubię oglądać świat zzz góry?- zapytała mucha Bzyczka, przysiadając na gałązce.- Przepraszam, że cię nie ostrzegłam przed kocurem. Futrzak potrafi się bezzzszelestnie skradać, trzeba mu to przyzzznać.
– Mucho Bzyczko! Ocaliłaś naszą Sreberkę- powiedział Błysk uroczyście.- Koleżanki bombki poprosiły, aby ci przekazać wyrazy wdzięczności. Od dzisiaj możesz na nas siadać, kiedy tylko zechcesz. Będziesz naszym honorowym gościem.
– Och, naprawdę?- wzruszyła się lotniczka, którą wszyscy dotąd uważali za natrętne stworzenie i przeganiali. Teraz usiadła na ostrzu czubka i z dumą rozejrzała się po pokoju. Prawdziwa Królowa Much!
– Wspaniały widok- przyznała Matylda, spoglądając w dół.- Co ludzie robią tam, przy stole? Co tam tak stuka i dzwoni?
– Nakrywają do wigilijnego stołu- wyjaśnił Błysk.- Dla każdego osobne talerze i sztućce do jedzenia.
Myszka policzyła mieszkańców: rodzice, Helenka, Maciek…
– Wydaje mi się, że mają o jedno nakrycie za dużo- stwierdziła.
– Wszystko się zgadza- zapewnił ją nowy kolega.- Jeden talerz jest przeznaczony dla niespodziewanego gościa.
– Jeśli niespodziewanego, to nie wiadomo, czy przyjdzie?
– To się zdarzyło tylko raz, kiedy do domu zapukał pewien człowiek. Wracał z wojny, nie miał nikogo bliskiego… O, posłuchaj, ludzie składają sobie życzenia:
– Wszystkiego najlepszego…- mówili mieszkańcy domu.- Zdrowia… Spełnienia marzeń… Sukcesów w szkole i na boisku…
Wsłuchana w ich głosy Matylda przypomniała sobie o swojej rodzinie w norze za regałem: „Pewnie się o mnie niepokoją.”
Ludzie byli zajęci sobą, a kocur zajadał się w kuchni świeżą rybą. Korzystając z okazji, myszka zsunęła się z choinki i pobiegła do norki. Przy wejściu czekali na nią rodzice i brat Błażej, z którym ciągle się kłóciła. Nawet on się za nią stęsknił!
– Ach, Matyldo, tak długo cię nie było, że już się o ciebie baliśmy- powitała ją mama.
– Trochę mnie zatrzymali nowi znajomi- wyjaśniła córka.- Mamo, tato, Błażeju, wszystkiego najlepszego z okazji świąt!
Tajemnicza paczka
Wieczór był pełen wrażeń. Matylda długo nie mogła zasnąć, rozmyślając o tym, co widziała i przeżyła. Nic dziwnego zatem, że rano trochę zaspała. Kiedy wreszcie wstała i wychyliła się z norki, ujrzała przed wejściem… paczuszkę. Taką samą, jakie widziała pod choinką – tylko o wiele mniejszą.
Była owinięta błyszczącym papierem w serduszka. Zaintrygowana myszka rozwiązała wstążkę i rozwinęła opakowanie… W środku znalazła kawałek serka, plaster kiełbaski i orzeszek. I jeszcze okruszki makowca! A na samym dnie leżał krótki liścik:
Smacznego, Klaro. I wesołych świąt!
Twoja sąsiadka Helenka
„Mam na imię Matylda- powiedziała w myślach myszka.- Dziękuję za prezent i wesołych świąt, Helenko. Ale co ja mogę podarować tobie? Dobrze, że następna Wigilia dopiero za rok. Będę miała czas, aby coś wymyślić.”
il. www.pngegg.com
Lalka muchy Bzyczki została zaprojektowana w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. zaprojektowała ją wolontariuszka Zuzanna Cichosz.