Matylda na wakacjach

Pewnego letniego poranka do mieszkanka Matyldy dobiegł radosny głos.

– Wakacje, wakacje, wakacje!- nuciła sobie Helenka, pakując walizkę.

– Bagaże do samochodu, a Kacpra do klatki!- komenderowała mama dziewczynki.

Matylda pobiegła do wyjścia z norki, aby ujrzeć największego wroga w plastikowym pudle. Uwielbiała ten widok!

Wszyscy ludzie byli weseli, wszyscy byli szczęśliwi, kiedy się szykowali do drogi. Wreszcie zajęli miejsca w samochodzie i odjechali. Teren był wolny. Przez kilka dni chrobotka spenetrowała dom od strychu do piwnicy.

Na koniec zajrzała na podwórze, aby odwiedzić swojego przyjaciela – psa Reksa.

– Ja także chciałabym wyjechać na wakacje- zwierzyła mu się.

– Byłem kiedyś- mruknął stróż domu.- Dużo spacerów, a jako pies musiałem obwąchać wszystkie drzewa. Trochę nużące zajęcie. Nie narzekam, ale żeby to było jakieś wielkie halo…

– Cóż… spotykaliśmy wiele osób, które mnie nie znały. Jak widzisz, kawał ze mnie psiska, więc niektórzy się bali. A raz pewien ratlerek zaczął na mnie ujadać: „Tłuścioch, tłuścioch! Spróbuj mnie dogonić, niezdaro!” Szczekał i szczekał, aż nie wytrzymałem i powiedziałem tylko jedno słowo – „hau!”.

Na ten dźwięk Matyldzie ciarki przeszły od pyszczka po koniuszek ogona. Wiele razy słyszała głos przyjaciela, ale zawsze robił na niej ogromne wrażenie.

– Powiedziałem „hau!”, a piesek „hop” swojej pani na ręce- kontynuował Reks.- Piszczał, jakby go odzierali ze skóry, a ta damulka zaczęła krzyczeć: „Wasz potwór chciał pożreć mojego Pimpusia!!!” Pomyślałby kto… Ale odtąd psa na wakacje nie zabierają. Mnie to nawet odpowiada. Mam święty spokój, sąsiedzi przynoszą mi jedzenie… Tylko trochę tęsknię, bo ja naprawdę kocham swoją rodzinę.

– A oprócz spacerów? Co jeszcze robiliście na wakacjach?- dopytywała się chrobotka.

– To było nad morzem. Przez większość czasu kąpaliśmy się i leżeliśmy na piasku.

– Tylko tyle?- zdziwiła się myszka.

– Ludzie to uwielbiają- zapewnił ją Reks.- Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że nie mają tego na co dzień?

– Ciekawe, bardzo ciekawe…- stwierdziła Matylda.

– Jeśli chcesz, możesz przeżyć wakacje na podwórku. Masz tu plażę w piaskownicy i oczko wodne nie gorsze niż morze, a nawet cieplejsze. Na terenie Reksa nikt cię nie skrzywdzi. A jeść możesz z mojej miski.

– Nie chciałabym cię objadać.

– Bez obawy!- roześmiał się pies.- Przyjaciele mojej rodziny i tak mnie przekarmiają.

***

Słońce przyjemnie przygrzewało, więc Matylda zaczęła wakacje od opalania. Rozłożyła się w piaskownicy na ręczniku, który Reks przyniósł z budy. Chwilę poleżała  na lewym, a potem na prawym boczku. Trochę ją to znudziło, więc wypluskała się w oczku wodnym. A potem znowu się położyła na piasku – na prawym i na lewym boczku. Zjadła obiad z psiej miski – i znowu się położyła, ale długo tak nie wytrzymała.

– Strasznie męczący jest ten wypoczynek- oświadczyła Reksowi.- Dziękuję za gościnę, ale wracam do domu.

***

Wynudzona wakacjami myszka udała się na biurko Helenki. Na blacie leżała kartka papieru, na której panował niesamowity rozgardiasz. Kątomierz przepychał się z ekierką i linijką. Kredki szukały dla siebie miejsca do rysowania, a cyrkiel kręcił pomiędzy nimi piruety. Gumka Myszka próbowała zapanować nad tym zamieszaniem.

– Ekierko, kątomierzu, uspokójcie się!- wołała.- Przynosicie wstyd piórnikowi!

– To może ja przyjdę później- zaproponowała myszka.

– Ale skądże, miło mi cię widzieć, Matyldo- powitała ją przyjaciółka.- Jak widzisz rok szkolny tuż-tuż, a my wciąż jesteśmy nieprzygotowani. Cyrklu, uważaj, bo kogoś skaleczysz!

– Tuż-tuż? Wakacje dopiero się zaczęły- dziwiła się chrobotka.

– Tak ci się tylko wydaje. Kiedy Helenka wróci znad morza, może zrobić przegląd przyborów. Jeśli będziemy niesprawni i zabrudzeni, może nas wymienić na nowe.

– Helenka nie zrobiłaby czegoś takiego!- oburzyła się Matylda.

– Wolimy nie ryzykować. Na szczęście wszystkie przybory są całe i zdrowe. Oczyściłam tylko linijkę ze śladów ołówka. Teraz przeprowadzamy próbę sprawności. Rysujemy pokój Helenki.

– To wy potraficie sami tworzyć obrazki?- zdziwiła się chrobotka.

– Ależ oczywiście- zapewniła ją przyjaciółka.- Ale to wielka tajemnica. Gdyby uczniowie wiedzieli, co potrafimy, musielibyśmy za nich odrabiać lekcje. Powiem więcej, ludziom się wydaje, że nie potrafimy mówić!

– Naprawdę?- nie dowierzała myszka.

– Naprawdę. Dlatego rozmawiamy ze sobą tylko w nocy albo kiedy jesteśmy pewni, że naszych właścicieli nie ma w domu.

– Czy mogę wam jakoś pomóc?- zapytała Matylda.

– Oczywiście- odpowiedziała gumka.- Nie chcemy, aby ludzie dowiedzieli się, co potrafimy. Czy kiedy rysunek będzie gotowy, mogłabyś zjeść tę kartkę?

– Z przyjemnością. – Ludzie, ludzie wrócili!- krzyknął cyrkiel. W jednej chwili przyrządy szkolne schowały się do piórnika, a myszka do nory. Kartka została na biurku.

***

– Mamo, spójrz, na biurku leży rysunek!- zawołała Helenka.- Przedstawia mój pokój, a ta ruda dziewczynka pośrodku to chyba ja.

– I co w tym dziwnego?- spytała mama.

– To, że ja niczego tu nie narysowałam i niczego nie zostawiłam. Wygląda, jakby kredki, cyrkiel i inne przybory same wykonały ten obrazek. A tutaj, w rogu, gumka coś wymazała.

– Ależ kochanie, przybory szkolne się nie poruszają i na pewno same niczego nie tworzą. Zamiast wymyślać niestworzone historie, rozpakuj bagaże. No i wypuść kota z klatki.

il. pngegg.com

Lalka myszy Matyldy została wykonana w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kamieniu Wielkim. Zaprojektowała ją instruktorka Milena Stankiewicz.

© Copyright Władysław Wróblewski. Treści objęte prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by Content Management System. Created by: Pantkowski Design.