Wrona u lekarza

Do lekarza przyszła wrona:

– Chrypię gorzej od gawrona.

Czy pan słyszy moje „kra”?

Jakby ktoś piłował drwa!

A już jutro na topoli

Jest festiwal krukendroli.

Leci do nas ciocia kawka,

Kuzyn gawron spod Włocławka

I mój szwagier, kruk z Opola.

Same gwiazdy krukendrola.

Ale, według mej pamięci,

Wszyscy strasznie zachrypnięci.

Niech mi pan coś poda szybko.

Muszę się rozprawić z chrypką.

Wtedy mój cudowny głosik

Konkurencję w mig wykosi.

Doktor zajrzał jej do dzioba

I oświadczył: – Nie ma obaw!

Oto leki z wyższej półki:

Słodki syrop i pigułki.

Wrona pędem do apteki.

Wzięła przepisane leki

I nim nastał nowy dzionek,

Miała głosik jak skowronek.

***

Na polanie gwar i ścisk.

Czy kto dziobek ma, czy pysk,

Przybył tutaj, pod topolę,

Gdzie królują krukendrolle.

Najpierw kawka zanuciła

Głosem jak tartaczna piła:

„Szuru-buru, szuru-bur,

Królem nory jest pan szczur.”

Gawron mruczał: „Chrypu-chryp,

Oto kruk, ponury typ.”

Sam kruk także głos miał zdarty.

Kto wystąpi jako czwarty?

Oto ona, pani wrona.

Chociaż trochę zawstydzona,

Zaśpiewała: „Kraku-krak,

Jest w krakaniu styl i smak.

Proszę panów, miłe panie,

Nie ma śpiewu nad krakanie.”

Wyśpiewała zwrotki cztery,

A głos miała jak z opery,

Głos, jakiego las nie słyszał.

Czas na brawa, a tu… cisza.

– Dziwne – szepnął pan ślimaczek. –

Ona kracze – a nie kracze.

W tym jest krukendrola smak,

Że się c h r y p i kraku-krak.

– Ćwir-ćwir- wróbel rzekł do dzika-

Ona zjadła nam słowika.

Śpiewa biedak w brzuchu wrony.

Ten głos to słowicze tony!

– Morderczyni!- ryknął łoś. –

Niechże ją prześwietli ktoś!

Ten był za nią, ten był przeciw,

Obu ich wyśmiewał trzeci,

No i się zaczęła kłótnia:

No i się zaczęła kłótnia:

Niedźwiedź mruczał coś do trutnia.

Truteń buczał był na jeża,

Jeż na pchełkę się najeżał,

Pchła lisowi hyc! – do ucha…

Pani wrony nikt nie słuchał.

Leci wrona do lekarza.

Prosi, błaga i wygraża:

– Niech mi pan pomoże szybko.

Chcę być znowu ptakiem z chrypką.

Chcę mieć swoje stare „kra”,

Jakby ktoś piłował drwa!

Tak krzyczała rozżalona,

Aż ochrypła… jak to wrona.

Stary doktor rzekł w zadumie:

– Każdy śpiewa tak, jak umie.

Piękne są słowicze tony,

I krakanie pani wrony,

Lecz największą jest ozdobą

Bycie sobą. Tylko sobą.

Fot. pixabay.com

© Copyright Władysław Wróblewski. Treści objęte prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by Content Management System. Created by: Pantkowski Design.